Ile obrazów, tyle zagadek. Dla każdego trzeba przygotować coś specjalnego. Podobrazie, zaprawę, kolor, spoiwo i miksować. Bez końca. Konfiguracji jest nieograniczona ilość i to jest właśnie najlepsze w tej robocie. Jest jednak kilka podstawowych faktów. Przedstawiam moje „stałe kosmiczne” dotyczące materiałów i przygotowania podobrazi.
Klej
Po czym poznać dobry klej??? Subiektywnie. Ze wszystkich jakie używałam najlepszy jest króliczy, pozłotniczy i karuk. Wszystkie wymienione, to kleje glutynowe, ba! Nawet GLUTYNOWE naciskiem na glut. Bo to ma być właśnie glut jak ta lala! Dobry klej po zalaniu wodą na 12%, w czasie pęcznienia staje się płynno-sypką galaretką. Swobodnie przelewa się w słoiku i każde ziarenko kleju jest spęcznione osobno. Niedobry klej to taki, który po zalaniu wodą na 12% pęcznieje „razem”. Tworzy na dnie słoika kleisty czop, który nijak nie porusza się (martwy glut – zły, niedobry glut). No więc dobry glut po wstawieniu do ciepłej wody staje się aksamitnym glutem i pachnie jak mokry pies. Znaczy się radosny mokry pies, taki co wytarzał się w trawie, nie pies ogrodnika, albo bestia sąsiada.
Podobrazie
Czy i czym przekleić??? Jeśli wiem co to za deska, znam ją, leży u mnie trzeci rok i czeka na swój obraz, to przecież ufam. Temu właśnie kawałkowi drewna. Wiem jak się sprawował, co porabiał ostatniego lata i jak trzeszczał w zimie. Swojskie, pełne nieklejone podobrazie „impregnuje” samym klejem. Podobrazie od stolarza, klejone, ze szpongami „impregnuje” wodą klejową raz, a następnie przyklejam gaze bawełnianą. Tak właśnie. Gaze. Dlaczego nie len? Ponieważ lekkość się odbywa, drewno oddycha, czuje ciągłość tkanek. Zaprawa przenika gaze, miesza się z nią, łączy wnika w strukturę drewna, w specznione wcześniej włókna. To daje mi poczucie dobrze spełnionych norm technologicznych. Nigdy mi nic nie pękło gdzie nie trzeba, gdy przekleiłam gazą. Gaza rządzi! Mogę w nocy spać.
Zaprawa bezbąbelkowa kredowo – klejowa
1. Dobry klej GLUTynowy” 12 %. 2. Dobra kreda – „bolońska”, „polska” lub „biała”. 3. ALKOHOL!!! Oto cały sekret braku bąbelków. Na litrowy słoik zaprawy wystarczy kieliszeczek wódki lub cokolwiek innego byle 40%, (wiśniówka raczej nie). Alkohol zmniejsza napięcie powierzchniowe i zatruwa zaprawę jednocześnie (co się ma plugastwo jakie hodować na pysznej, doskonałej zaprawie). 4. Rzadzizna na być. Konsystencja śmietany dwunastki z Piątnicy, co cały letni dzień poza lodówką spędziła. Rzadzizna sama się kładzie i kładzie i kładzie… Bez pośpiechu, bąbelków, zadziorów i innego dziadostwa. Tak nałożoną zaprawę to już tylko się głaszcze, a nie szlifuje.
Spoiwo temperowe
W zasadzie chodzi o to aby połączyć żółtko, ocet i wodę. Ośmielę się stwierdzić, że w dowolnej proporcji. Każdemu według potrzeb. Podstawowy przepis to: 1 część octu, 2 części żółtka (bez osłonki), 3 części wody. Gorąco namawiam do eksperymentów z proporcjami! Nie chcę spojlerować, ale obiecuję, to jest pyszna zabawa i przeróżne efekty. Najważniejsze jest jednak to, aby jajko było od szczęśliwych, wolnych kurek. Takich co to pałętają się po podwórku i ciągle pod nogi włażą i jeszcze ogdaczą człowieka, z oburzeniem, że mu prosto na ziarenka włazi i przeszkadza spokojnie grzebać jak ta kura pazurem. Osobiście najbardziej lubię te jajka z pogniecioną skorupką. Jest to bonus w postaci zachwytu nad naturą, że takie cuda potrafi znieść. Dreszczyk emocji też jest. Na moment przed rozbiciem skorupki zastanawiam się, czy może jednak na wszelki wypadek powinnam wezwać Wiedźmina do asysty. Ech te momenty grozy, gęsia skórka…
Spokój, dystans i poczucie humoru
Bo zawsze może zdarzyć się COŚ. Na przykład gdy wszystko idzie dobrze, aż tu nagle… Słoik świeżo przyrządzonej doskonałej zaprawy. Uważnie, troskliwie. Z najlepszych materiałów, wychuchanej, wymieszanej, aż mam ochotę spróbować. W ciepłej wodzie, nie za ciepłej nie za zimnej. Palce lizać. Stawiam słoik na blacie i słyszę ciche, mlaskające klik. Zaprawa rozlewa się po blacie, zmierza ku krawędzi, już, już prawie wylewa się na meble, na podłogę. „Co robić? Co robić?” W głowie pojawia się odpowiedź „zjem sobie najpierw truskawkę”. Stay calm and smile!!!
Technicznie rzecz biorąc
Ile obrazów, tyle zagadek. Dla każdego trzeba przygotować coś specjalnego. Podobrazie, zaprawę, kolor, spoiwo i miksować. Bez końca. Konfiguracji jest nieograniczona ilość i to jest właśnie najlepsze w tej robocie. Jest jednak kilka podstawowych faktów. Przedstawiam moje „stałe kosmiczne” dotyczące materiałów i przygotowania podobrazi.
Klej
Po czym poznać dobry klej???
Subiektywnie.
Ze wszystkich jakie używałam najlepszy jest króliczy, pozłotniczy i karuk. Wszystkie wymienione, to kleje glutynowe, ba! Nawet GLUTYNOWE naciskiem na glut. Bo to ma być właśnie glut jak ta lala!
Dobry klej po zalaniu wodą na 12%, w czasie pęcznienia staje się płynno-sypką galaretką.
Swobodnie przelewa się w słoiku i każde ziarenko kleju jest spęcznione osobno.
Niedobry klej to taki, który po zalaniu wodą na 12% pęcznieje „razem”. Tworzy na dnie słoika kleisty czop, który nijak nie porusza się (martwy glut – zły, niedobry glut).
No więc dobry glut po wstawieniu do ciepłej wody staje się aksamitnym glutem i pachnie jak mokry pies. Znaczy się radosny mokry pies, taki co wytarzał się w trawie, nie pies ogrodnika, albo bestia sąsiada.
Podobrazie
Czy i czym przekleić???
Jeśli wiem co to za deska, znam ją, leży u mnie trzeci rok i czeka na swój obraz, to przecież ufam.
Temu właśnie kawałkowi drewna. Wiem jak się sprawował, co porabiał ostatniego lata i jak trzeszczał w zimie.
Swojskie, pełne nieklejone podobrazie „impregnuje” samym klejem.
Podobrazie od stolarza, klejone, ze szpongami „impregnuje” wodą klejową raz, a następnie przyklejam gaze bawełnianą.
Tak właśnie. Gaze. Dlaczego nie len? Ponieważ lekkość się odbywa, drewno oddycha, czuje ciągłość tkanek. Zaprawa przenika gaze, miesza się z nią, łączy wnika w strukturę drewna, w specznione wcześniej włókna. To daje mi poczucie dobrze spełnionych norm technologicznych.
Nigdy mi nic nie pękło gdzie nie trzeba, gdy przekleiłam gazą. Gaza rządzi! Mogę w nocy spać.
Zaprawa bezbąbelkowa kredowo – klejowa
1. Dobry klej GLUTynowy” 12 %.
2. Dobra kreda – „bolońska”, „polska” lub „biała”.
3. ALKOHOL!!! Oto cały sekret braku bąbelków. Na litrowy słoik zaprawy wystarczy kieliszeczek wódki lub cokolwiek innego byle 40%, (wiśniówka raczej nie). Alkohol zmniejsza napięcie powierzchniowe i zatruwa zaprawę jednocześnie (co się ma plugastwo jakie hodować na pysznej, doskonałej zaprawie).
4. Rzadzizna na być.
Konsystencja śmietany dwunastki z Piątnicy, co cały letni dzień poza lodówką spędziła.
Rzadzizna sama się kładzie i kładzie i kładzie…
Bez pośpiechu, bąbelków, zadziorów i innego dziadostwa.
Tak nałożoną zaprawę to już tylko się głaszcze, a nie szlifuje.
Spoiwo temperowe
W zasadzie chodzi o to aby połączyć żółtko, ocet i wodę. Ośmielę się stwierdzić, że w dowolnej proporcji. Każdemu według potrzeb. Podstawowy przepis to: 1 część octu, 2 części żółtka (bez osłonki), 3 części wody. Gorąco namawiam do eksperymentów z proporcjami! Nie chcę spojlerować, ale obiecuję, to jest pyszna zabawa i przeróżne efekty.
Najważniejsze jest jednak to, aby jajko było od szczęśliwych, wolnych kurek. Takich co to pałętają się po podwórku i ciągle pod nogi włażą i jeszcze ogdaczą człowieka, z oburzeniem, że mu prosto na ziarenka włazi i przeszkadza spokojnie grzebać jak ta kura pazurem.
Osobiście najbardziej lubię te jajka z pogniecioną skorupką. Jest to bonus w postaci zachwytu nad naturą, że takie cuda potrafi znieść. Dreszczyk emocji też jest. Na moment przed rozbiciem skorupki zastanawiam się, czy może jednak na wszelki wypadek powinnam wezwać Wiedźmina do asysty. Ech te momenty grozy, gęsia skórka…
Spokój, dystans i poczucie humoru
Bo zawsze może zdarzyć się COŚ. Na przykład gdy wszystko idzie dobrze, aż tu nagle…
Słoik świeżo przyrządzonej doskonałej zaprawy. Uważnie, troskliwie.
Z najlepszych materiałów, wychuchanej, wymieszanej, aż mam ochotę spróbować. W ciepłej wodzie, nie za ciepłej nie za zimnej. Palce lizać.
Stawiam słoik na blacie i słyszę ciche, mlaskające klik.
Zaprawa rozlewa się po blacie, zmierza ku krawędzi, już, już prawie wylewa się na meble, na podłogę.
„Co robić? Co robić?”
W głowie pojawia się odpowiedź „zjem sobie najpierw truskawkę”.
Stay calm and smile!!!