Za każdym razem kiedy maluję ten obraz, nachodzą mnie następujące wątpliwości: jak właściwie Ona „powinna” wyglądać? Sama nie wiem skąd pytanie postawione w ten własnie sposób, ale tak własnie jest – tak siebie o Nią pytam. I ja mam bardzo konkretną herezję na ten temat.W przypadku tego obrazu trudno mówić o jakimkolwiek kanonie, moim zdaniem to jest mieszanka stylów. Mój malarski nos podpowiada mi następującą teorię…
Historycy sztuki przypuszczają, że obraz namalował jakiś XIII – XIV wieczny malarz włoski. Być może Simone Martini lub któryś z jego uczniów, albo kręgu albo szkoły sienneńskiej?
I tak sobie dalej wyobrażam, że tenże malarz otrzymał zamówienie, aby namalować faktycznie ikonę. Jakby ktoś zlecił mu namalowanie swojego wyobrażenia o tym, jak wyglądają ikony lub po prostu malarstwo „środkowoeuropejskie”.
Malarz może i jakieś ikony widział, ale bardziej bazował na swojej wiedzy i przekazach, że te ciemne karnacje, sztywność postaci itd. – i stąd własnie takie przegięcie z tą karnacją.
Bo proszę sobie wyobrazić – że malarzowi włoskiemu – przyzwyczajonemu do karnacji bazujących głównie na ziemi zielonej, ugrze, różu i bieli nagle mówi się że te ikony to mają bardzo ciemne karnacje – bo to jest najbardziej narzucająca się różnica między „wschodem”, a „zachodem” tamtych czasów dość zasadnicza. I co taki biedny malarz miał sobie wyobrazić? No toż oczywiste – CZARNĄ MADONNĘ!!
Wyraźnie znał typ ikonograficzny – Hodegetrię – ale to normalka we Włoszech. A więc ubrał „włoską” Madonnę w kompozycję i kolorystykę wschodnią, a przynajmniej to co o niej słyszał lub widział i voilà!! Gotowe.
Czarna Madonna
Za każdym razem kiedy maluję ten obraz, nachodzą mnie następujące wątpliwości: jak właściwie Ona „powinna” wyglądać? Sama nie wiem skąd pytanie postawione w ten własnie sposób, ale tak własnie jest – tak siebie o Nią pytam. I ja mam bardzo konkretną herezję na ten temat.W przypadku tego obrazu trudno mówić o jakimkolwiek kanonie, moim zdaniem to jest mieszanka stylów. Mój malarski nos podpowiada mi następującą teorię…
Historycy sztuki przypuszczają, że obraz namalował jakiś XIII – XIV wieczny malarz włoski. Być może Simone Martini lub któryś z jego uczniów, albo kręgu albo szkoły sienneńskiej?
I tak sobie dalej wyobrażam, że tenże malarz otrzymał zamówienie, aby namalować faktycznie ikonę. Jakby ktoś zlecił mu namalowanie swojego wyobrażenia o tym, jak wyglądają ikony lub po prostu malarstwo „środkowoeuropejskie”.
Malarz może i jakieś ikony widział, ale bardziej bazował na swojej wiedzy i przekazach, że te ciemne karnacje, sztywność postaci itd. – i stąd własnie takie przegięcie z tą karnacją.
Bo proszę sobie wyobrazić – że malarzowi włoskiemu – przyzwyczajonemu do karnacji bazujących głównie na ziemi zielonej, ugrze, różu i bieli nagle mówi się że te ikony to mają bardzo ciemne karnacje – bo to jest najbardziej narzucająca się różnica między „wschodem”, a „zachodem” tamtych czasów dość zasadnicza. I co taki biedny malarz miał sobie wyobrazić? No toż oczywiste – CZARNĄ MADONNĘ!!
Wyraźnie znał typ ikonograficzny – Hodegetrię – ale to normalka we Włoszech. A więc ubrał „włoską” Madonnę w kompozycję i kolorystykę wschodnią, a przynajmniej to co o niej słyszał lub widział i voilà!! Gotowe.